sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 7

Przekręciłam ostatni zamek w drzwiach i weszłam do domu. Coś śmierdziało. Smród dochodził z salonu. Postawiłam zakupy w korytarzu i udałam się tam. Kiedy otwierałam drzwi poczułam intensywny odór? Na podłodze leżała Willow w kałuży krwi. Patrzyła w sufit. Podbiegłam do niej. Wołałam ją, prosiłam żeby się odezwała, ale nic nie zrobiła. Po prostu sobie tak leżała, jej buzia była otwarta jakby krzyczała. Oczy były pełne strachu. Błagałam żeby moja mała córeczka się odezwała. Płakałam nad nią dopóki ktoś mnie nie wyciągnął stamtąd. Ostatnie, co pamiętam to napis na ścianie. „Dziedziczka i tak zginie”.
Sypialnie w akademii były identyczne wręcz. Dostałyśmy z Ramoną ten sam pokuj. Kiedy zapytałyśmy czy są jakieś 3 osobowe, bo ciachałybyśmy być razem z Natasha nikt się nie odezwał. Odkąd Patrick, który nas tutaj przywiózł zabrał ją z gabinetu nikt nic nie chciał nam powiedzieć na jej temat. Jakieś ponad 8 godzin.
- przestań chodzić w kółko i rozpakuj się wreszcie. Ramona już była na mnie zdenerwowana. Miała wszystko wypakowane i poukładane w jej części pokoju, które było lustrzanym odbiciem mojego. Biurko z krzesłem i lampką. Nad nim piętrowe łóżko, a obok szafa i komoda. Ściany pomarańczowe a podłoga w grafitowych kafelkach. Podłoga była ogrzewana.
- może pójdę jej poszukać ktoś coś musi wiedzieć gdzie ona jest.
-przestań to nic nie da, jest tutaj za dużo pokoi
W tym czasie rozległo się pukanie do drzwi. Popędziłam szybko z nadzieją, że to, Nati ale w progu stała jakaś dziewczyna. Blond grzywa wchodziła jej na okularu muchy, reszta włosów była upięta w koński ogon. Anorektyczka zapytała czy może wejść. Już chciałam ją wywalić, bo nie miałam ochoty na poznawanie nowych osób, ale Ramona popchnęła mnie w bok i zaprosiła ją do środka.
- Jestem Tamara Morgan i jestem opiekunem dziewczyn w Akademii Nocy. Mam was zapoznać z właściwie to wszystkim, co jest potrzebne i o co chcecie zapytać.
- Okej świetnie gdzie jest Natasha?
-Kasia opanuj się!
- Nic nie szkodzi widziałam różne rzeczy- poprawiła okulary
- nazywasz mnie rzeczą?
- nie to miałam na myśli, ale nie ważne. Odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie nie wiem, kto to jest Natasha. Nikt tutaj taki nie trafił. A wiem, bo zajmuję się wszystkimi dziewczynami w Akademii.
- jak to nie wiesz, kto to jest Natasha Conors!?- Zaraz wyrwę jej włosy z głowy.
- naprawdę, nie wiem, kto to jest. Ale nie ważne oto wasze regulaminy i kilka ważnych książek do kilku przedmiotów żebyście mogły zobaczyć opisy przedmiotów. Mundurki zauważyłyście, że wiszą w szafie. Hmm coś jeszcze miałam wam powiedzieć.
- wyszłam trzaskając drzwiami. Nie mogłam zgubić jej w tak krótkim czasie. Miałam być z nią w pokoju. Coś poszło nie tak. Szefowa by się na takie coś nie zgodziła. Szczególnie, że już tyle razy udowodniłam swoją lojalność wobec niej. Otworzyłam każde drzwi na tym i na niższym piętrze, lecz ani śladu Natashy.  Kiedy już miałam skręcić w korytarz po prawej zderzyłam się z kimś.
Chłopak o jasnej cerze i krótko obciętych rudych włosach złapał mnie w pasie zanim upadłam i podniósł do góry. Kiedy popatrzałam w jego brązowe oczy a nasze twarze były zaledwie kilka cali od siebie, zarumienił się i odsuną.
- przepraszam powinienem bardziej uważać. Nazywam się Luis Atenes a ty jesteś pewnie nowa nie widziałem cie wcześniej.
- Tak. Znaczy tak jestem nowa. Szukam dziewczyny, z którą tutaj przyjechałam, lecz ją gdzieś zabrali i nikt nie chce mi powiedzieć gdzie.
- hmmm mogę ci pomóc, ale najpierw musisz mi powiedzieć jak się nazywasz i jak nazywa się ta koleżanka, która ci zaginęła.
- no tak przepraszam. Nazywam się Kasia a moja koleżanka nazywa się Natasha Conors. Ma 175cm długie czarne włosy i zielone oczy. A i jak ją ostatnio widziałam to miała ochotę zabić kogoś.
- aha, czyli wysoka czarna wredota.  Wiem, kogo można się zapytać.
Zaczął biec po dwa stopnie po schodach w dół. Szybko ruszyłam za nim żeby go nie zgubić. Kiedy w końcu przebiegliśmy pół budynku zatrzymał się przy starszym facecie. Był gruby i siwy. Kiedy zobaczył Luisa uśmiechnął się i objął go przyjaźnie.
- To jest Pan Richard Petterson jest tutaj konserwatorem. I zna każdy zakamarek tego budynku. A to jest Kasia. Szuka swojej przyjaciółki. Ma gdzieś 175cm, czarne włosy i zielone oczy i ponoć jest budnotwnicza.
- widziałem jak Patrick niósł jakąś dziewczynę z czarnymi włosami.
- gdzie ją zaniósł?
- najpierw byli u pielęgniarki potem zaniósł ją do pokoju 136 w części dla dziewczyn.
- Gdzie to jest?

- zaprowadzę cię- po pięciu minutach dotarliśmy pod drzwi mojego pokoju. Popatrzyłam na niego jak na idiotę, lecz wtedy ruszył kawałek dalej i pokazał mi w ścianie klamkę. Kiedy dokładnie się przyjrzałam zauważyłam drzwi.  Między każdymi zwykłymi drzwiami były inne ukryte. Otworzyłam ledwo widoczną klamkę i weszłam do środka. W pokoju było ciemno na piętrowym łóżku leżała Natasha zawinięta w kokon. Wyglądała na wyczerpaną, ale i spokojną. Jej pokój był inny. Mimo że miała piętrowe łóżko i pod nim biurko. Miała też więcej mebli. Ale co dziwniejsze jej pokój był jedno osobowy. Wyszłam. Czułam się głupio szczególnie, kiedy wieczorem znalazłam pod poduszką wszystkie informacje gdzie Natasha się znajduje. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz