Przekręciłam ostatni zamek w drzwiach i weszłam do domu. Coś
śmierdziało. Smród dochodził z salonu. Postawiłam zakupy w korytarzu i udałam
się tam. Kiedy otwierałam drzwi poczułam intensywny odór? Na podłodze leżała
Willow w kałuży krwi. Patrzyła w sufit. Podbiegłam do niej. Wołałam ją,
prosiłam żeby się odezwała, ale nic nie zrobiła. Po prostu sobie tak leżała,
jej buzia była otwarta jakby krzyczała. Oczy były pełne strachu. Błagałam żeby
moja mała córeczka się odezwała. Płakałam nad nią dopóki ktoś mnie nie wyciągnął
stamtąd. Ostatnie, co pamiętam to napis na ścianie. „Dziedziczka i tak zginie”.
Sypialnie w akademii były identyczne wręcz. Dostałyśmy z Ramoną
ten sam pokuj. Kiedy zapytałyśmy czy są jakieś 3 osobowe, bo ciachałybyśmy być
razem z Natasha nikt się nie odezwał. Odkąd Patrick, który nas tutaj przywiózł
zabrał ją z gabinetu nikt nic nie chciał nam powiedzieć na jej temat. Jakieś
ponad 8 godzin.
- przestań chodzić w kółko i rozpakuj się wreszcie. Ramona
już była na mnie zdenerwowana. Miała wszystko wypakowane i poukładane w jej
części pokoju, które było lustrzanym odbiciem mojego. Biurko z krzesłem i
lampką. Nad nim piętrowe łóżko, a obok szafa i komoda. Ściany pomarańczowe a
podłoga w grafitowych kafelkach. Podłoga była ogrzewana.
- może pójdę jej poszukać ktoś coś musi wiedzieć gdzie ona
jest.
-przestań to nic nie da, jest tutaj za dużo pokoi
W tym czasie rozległo się pukanie do drzwi. Popędziłam
szybko z nadzieją, że to, Nati ale w progu stała jakaś dziewczyna. Blond grzywa
wchodziła jej na okularu muchy, reszta włosów była upięta w koński ogon.
Anorektyczka zapytała czy może wejść. Już chciałam ją wywalić, bo nie miałam
ochoty na poznawanie nowych osób, ale Ramona popchnęła mnie w bok i zaprosiła
ją do środka.
- Jestem Tamara Morgan i jestem opiekunem dziewczyn w
Akademii Nocy. Mam was zapoznać z właściwie to wszystkim, co jest potrzebne i o
co chcecie zapytać.
- Okej świetnie gdzie jest Natasha?
-Kasia opanuj się!
- Nic nie szkodzi widziałam różne rzeczy- poprawiła okulary
- nazywasz mnie rzeczą?
- nie to miałam na myśli, ale nie ważne. Odpowiadając na
twoje wcześniejsze pytanie nie wiem, kto to jest Natasha. Nikt tutaj taki nie
trafił. A wiem, bo zajmuję się wszystkimi dziewczynami w Akademii.
- jak to nie wiesz, kto to jest Natasha Conors!?- Zaraz wyrwę
jej włosy z głowy.
- naprawdę, nie wiem, kto to jest. Ale nie ważne oto wasze
regulaminy i kilka ważnych książek do kilku przedmiotów żebyście mogły zobaczyć
opisy przedmiotów. Mundurki zauważyłyście, że wiszą w szafie. Hmm coś jeszcze
miałam wam powiedzieć.
- wyszłam trzaskając drzwiami. Nie mogłam zgubić jej w tak
krótkim czasie. Miałam być z nią w pokoju. Coś poszło nie tak. Szefowa by się
na takie coś nie zgodziła. Szczególnie, że już tyle razy udowodniłam swoją
lojalność wobec niej. Otworzyłam każde drzwi na tym i na niższym piętrze, lecz
ani śladu Natashy. Kiedy już miałam
skręcić w korytarz po prawej zderzyłam się z kimś.
Chłopak o jasnej cerze i krótko obciętych rudych włosach
złapał mnie w pasie zanim upadłam i podniósł do góry. Kiedy popatrzałam w jego
brązowe oczy a nasze twarze były zaledwie kilka cali od siebie, zarumienił się
i odsuną.
- przepraszam powinienem bardziej uważać. Nazywam się Luis
Atenes a ty jesteś pewnie nowa nie widziałem cie wcześniej.
- Tak. Znaczy tak jestem nowa. Szukam dziewczyny, z którą
tutaj przyjechałam, lecz ją gdzieś zabrali i nikt nie chce mi powiedzieć gdzie.
- hmmm mogę ci pomóc, ale najpierw musisz mi powiedzieć jak
się nazywasz i jak nazywa się ta koleżanka, która ci zaginęła.
- no tak przepraszam. Nazywam się Kasia a moja koleżanka
nazywa się Natasha Conors. Ma 175cm długie czarne włosy i zielone oczy. A i jak
ją ostatnio widziałam to miała ochotę zabić kogoś.
- aha, czyli wysoka czarna wredota. Wiem, kogo można się zapytać.
Zaczął biec po dwa stopnie po schodach w dół. Szybko
ruszyłam za nim żeby go nie zgubić. Kiedy w końcu przebiegliśmy pół budynku
zatrzymał się przy starszym facecie. Był gruby i siwy. Kiedy zobaczył Luisa
uśmiechnął się i objął go przyjaźnie.
- To jest Pan Richard Petterson jest tutaj konserwatorem. I
zna każdy zakamarek tego budynku. A to jest Kasia. Szuka swojej przyjaciółki.
Ma gdzieś 175cm, czarne włosy i zielone oczy i ponoć jest budnotwnicza.
- widziałem jak Patrick niósł jakąś dziewczynę z czarnymi
włosami.
- gdzie ją zaniósł?
- najpierw byli u pielęgniarki potem zaniósł ją do pokoju
136 w części dla dziewczyn.
- Gdzie to jest?
- zaprowadzę cię- po pięciu minutach dotarliśmy pod drzwi
mojego pokoju. Popatrzyłam na niego jak na idiotę, lecz wtedy ruszył kawałek
dalej i pokazał mi w ścianie klamkę. Kiedy dokładnie się przyjrzałam zauważyłam
drzwi. Między każdymi zwykłymi drzwiami
były inne ukryte. Otworzyłam ledwo widoczną klamkę i weszłam do środka. W
pokoju było ciemno na piętrowym łóżku leżała Natasha zawinięta w kokon.
Wyglądała na wyczerpaną, ale i spokojną. Jej pokój był inny. Mimo że miała
piętrowe łóżko i pod nim biurko. Miała też więcej mebli. Ale co dziwniejsze jej
pokój był jedno osobowy. Wyszłam. Czułam się głupio szczególnie, kiedy
wieczorem znalazłam pod poduszką wszystkie informacje gdzie Natasha się znajduje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz