wtorek, 10 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 1


3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ

Rozdział 1

• Natasha wstawaj!!!
• Jeszcze 5 minut - powiedziałam sennie, ale wiedziałam, że i tak niedostane nawet pięciu sekund. Nie wtedy, kiedy Dorota szła do pracy na południową zmianę.
Jakby tego było mało zabrała mi kołdrę, jednocześnie zwalając mnie z łóżka piętrowego. Kolejny raz pożałowałam ze kazałam usunąć barierkę zabezpieczającą. Uznałam ze w wieku 13 lat jestem za stara na takie rzeczy. Od tego czasu minęły już ponad 3 lata, a ja, co najmniej dwa razy w tygodniu spadam. Gdyby nie fakt ze łóżko poniżej jest dwuosobowe miałabym nie miły kontakt z grubymi panelami.
-ała!-Krzyknęła Hannah, na którą spadłam.- Ty szmato! Jak mogłaś znowu mi to zrobić?
 Wyciągnęła spode mnie nogi i skopała mnie na podłogę. Zaczęłyśmy się znowu kłócić. Nagle wtrąciła się Dorota z tonem, którego używała w pracy.
-cisza! Jesteście bliźniaczkami i powinniście się szanować i sobie pomagać, a nie być największymi wrogami. Kiedyś może się okazać, że będziecie zdane tylko na siebie.-Ta groźba ociekała jadem a zarazem czuć było krople troski. A teraz Natasha marsz do łazienki, a ty Hannah posprzątaj tu – nie czekając na odpowiedz wyszła.
 Nie sprzeciwiłyśmy się. Wyciągnęłam z komody czarny top, do tego czarna bluzę z kapturem oraz stare podarte jeansy i poszłam do łazienki. Umyłam się, ubrałam w ciuchy i dla większego kamuflażu narysowałam sobie czarna kredką kreski an powiekach. Dla efektu użyłam tuszu do rzęs. Nie lubię być w centrum uwagi, dlatego staram się jak najmniej być widoczną. Walczyłam długo z włosami, ponieważ poprzedniego dnia nie chciało mi się ich suszyć. Efektem mojego lenistwa są kołtuny, cała masa. Kiedy w końcu udało mi się rozczesać je, użyłam gumki do włosów żeby zrobić tak zwany koński ogon.
 Za drzwiami usłyszałam bliźniaczkę, która narzeka ze długo siedzę w łazience. Tak po złości usiadłam na zielonym dywaniku koło wanny, o która się oparłam i zaczęłam smsować z Ramoną.
 W końcu usiedliśmy do śniadania. Naprzeciwko mnie usiadła jak zwykle Hannah. Była ubrana w najmodniejsze ciuchy. Perfekcyjny makijaż podkreślał jaj piękną twarz oraz oczy koloru rubinowej zieleni oraz włosy uczesane w kok. Podobne oczy i włosy widziałam za każdym razem w lustrze. Gdyby nie ciuchy, makijaż oraz inne uczesanie ludzie by nas mylili ze sobą. Od zawsze byłyśmy podobne z wyglądu, różne z charakteru.
 Po jej prawej stronie usiadł Dawid, nasz przyrodni brat. Wysoki, wysportowany brunet z orzechowymi oczami. Ubrany był w sportową koszulkę naszej szkoły oraz w markowe jeansy. Nigdy go nie potrafiłam rozgryźć. Często dawał mi do zrozumienia ze jest po stronie Hanny, ale czasami był nadopiekuńczy w stosunku do mnie. Jakby się bał ze te szkło, w które wali pięściami w końcu mogłoby pęknąć na milion kawałków, z których nie odnalazłby tego właściwego.
 W końcu zjawiły się też Willow i Ewa. Ubrane w piżamy. Jako ze były dopiero w pierwszej klasie szkoły gimnazjalnej mogły sobie pospać dłużej, ponieważ miały an popołudnie. Willow na samym początku pierwszego roku w nowej szkole pofarbowała włosy na czerwono. Nie pasowały jednak do jej twarzy, lecz ona się tym nie przejęła, jak się na coś uparła to nic nie dało się zrobić żeby wybić jej to z głowy. Ewa też chciała pofarbować włosy, ale ponieważ miała dopiero jedenaście lat to Dorota nie zgodziła się na to. Ewa zawsze próbowała upodobnić się do Will. Nie potrafiła zrozumieć ze jest w czymś lepsza lub gorsza od niej. Na przykład zdała wszystkie egzaminy, ( chociaż miała problemy z językiem Niemieckim), jakie dali jej specjaliści od spraw dzieci wybitnie uzdolnionych. Właśnie dzięki ich pomocy Ewa mogła iść kilka klas wyżej. Obie miały podobny kolor oczów, co Dawid. Tak samą lekko ciemniejszą cerę od mojej.
 Dzielą ze sobą wspólny pokój. Ewy cześć pokoju znajdująca się po lewej stronie była cała w plakaty Mang i Anime. Ma mnóstwo komiksów i Przytulanek. Dzięki czemu jej strona wydaje się rózowo-biała. Natomiast, Willow prawa część pokoju była zielona. Pełno było w niej żab. Jedyny inny element stanowiła ściana, na której widniały jakby 5 kul. Każda w innym kolorze.
Strasznie guzdrałam się z wyjściem z domu. Dorota uważała ze powinnam zjeść rybę, która zrobiła na śniadanie, lecz ja nie lubiłam ryb. Przeleciałam kilka alejek oraz park żeby szybko dostać się do szkoły. Jak się okazało, kiedy dotarłam w końcu do niej, miałam już spóźnienie dziesięcio minutowe. Dotarłam na najwyższe piętro szkoły odkryłam ze drzwi od sali są zamknięte. Zeszłam już spokojniej na dolny hol gdzie zwykle wisiał plan zajęć każdej klasy oraz informacje i zastępstwa. Sprawdzając zastępstwa o mało nie padłam na podłogę. Ponieważ na planie widniało, że w zastępstwie za panią od geografii miałam z nauczycielka Wf-u. Nie cierpiałam wychowania fizycznego, ponieważ nauczycielka to istna tyranka. Niechętnie pomaszerowałam na sale gimnastyczną gdzie moja klasa właśnie przebywała.
 Kiedy weszłam na sale od razu poczułam pot. Chłopaki z najstarszych klas mieli właśnie wf. Biegali za piłką próbując odebrać ją drużynie przeciwnej i wbić gool własnej. Obok nich była rozstawiona siatka do siatkówki, a koło niej rozgrzewały się dziewczyny z mojej klasy. Gdy tylko się zbliżyła wszystkie skierowały wzrok na mnie. Stojąca koło nich nauczycielka wychowania fizycznego widząc ze moja klasa przestała ćwiczyć odwróciła się do mnie.
- proszę, proszę, kogo my tu mamy?. Znowu spóźniona? Chcesz chyba pobić nowy rekord w szkole- Mówiąc to czuć było ironie w jej głosie. Zamiast dać od razu kluczyki od szatni wolała trochę zabawić się czyimś kosztem. Dziwne było jak potrafiła w mnie tyrać a zaraz uwielbiać wyniki sportowe Hanny, dzięki którym nasza szkoła wygrywała w zawodach siatkarskich i chearliderskich. Z czego miała nasza nauczycielka miała sporo wynagrodzeń.- Czy ja mam ci podliczyć spóźnienia? Było by ich więcej niż naszych planowych lekcji
- Ale to niemożliwe- wyrwało mi się i od razu tego pożałowałam, rozdrażniłam ja jeszcze bardziej.
-Niemożliwe? To gratulacje osiągnęłaś to o czym większość ludzi tylko może sobie pomarzyć-Jej wypowiedz była tak sarkastyczna i głośna że przyciągnęła uwagę wszystkich znajdujących się na Sali. Wykorzystując ta sytuacje i nie przejmując się innymi nauczycielami postanowiła mnie upokorzyć do reszty.- Pogratulujcie waszej koleżance Natashy Connors bo właśnie dokonała niemożliwego. Może czas byś pokazała nam jak to robisz poprawiając wszystkie oceny z mojego przedmiotu?.
 Oczy mnie zapiekły. Chciała jeszcze coś powiedzieć widziałam to po niej, lecz na szczęście powstrzymali ja w końcu inni nauczyciele.
Praktykantka dała mi kluczyki do szatni damskiej. W jej oczach widziałam troskę ponieważ i jej już dała w kość, a dopiero była tu tydzień. Zaczęłam się wycofywać z sali gimnastycznej. Odprowadzały mnie do drzwi setki par oczu i ciche śmiechy. W końcu z tego piekła i skierowała się do szatni żeby się przebrać. Starałam się wsunąć klucz do zamka lecz łzy spływające już po policzkach zamazywały mi pole widzenia i wszystko było rozmyte. Nie pomagał też fakt ze byłam wściekła. Po jakiś pięciu minutach ktoś złapał mnie za rękę i otworzył drzwi. Weszłam do środka a moja najlepsza przyjaciółka objęła mnie i powiedziała żebym się wypłakała. Kiedy się uspokoiłam podała mi wodę mineralną. Przebrałyśmy się w ciszy. Nie musiałam jej nic mówić żeby się domyśliła co się stało.
 Ramona miała okrągłą twarz którą zwykle zasłaniały olbrzymie okulary tak zwane Muchy, przez które było widać jej niesamowite szare oczy. Jej głowę okalały brązowe loczki do szyi. Miała lekką nadwagę.
 Nie mogłyśmy siedzieć w szatni całe dwie godziny, więc niechętnie weszłyśmy na salę. Trenerka czekała przy drzwiach. Kazała nam się rozgrzać przez dziesięć minut. A następnie odesłała Ramonę do jednej z drużyn na boisku do siatki, ja natomiast musiałam zaliczać wszystko co robiliśmy od początku semestru. Kiedy oddaliłyśmy się od reszty żeby zaliczyć rzut piłką lekarską, odezwała się.
- Nie życzę sobie takiego zachowania. Jeszcze dziś zadzwonię do twojej mamy żeby przyszła do szkoły. Twoje zachowanie jest niedopuszczalne. Nie dość ze się ciągłe spóźniasz to jeszcze raczysz też nie chodzić na wf. Co ty myślisz że nie wiem Kidy siedzisz w jakimś koncie w szkole i się chowasz?
- To nie jest moja matka!- Krzyknęłam tak ze pół Sali usłyszało mnie. Może sobie mówić o mnie co chce ale nigdy nie pozwolę jej nazywać Doroty moja mamą.
-Jak ty się do mnie odzywasz! Nie będę tego znosić. Marsz do dyrektora!.
-świetnie wole siedzieć tam niż tu z taką tyranką- nie chciałam tego powiedzieć na głos ale jakoś tak to wyszło. Jej niebieskie oczy wyglądały jak kawałki lodu które nie zamierzają stopnieć.
- Ty wredna suko! Co ty sobie myślisz…, nie dokończyła ponieważ nauczyciel wf starszy pan Szeringman zjawił się koło niej i spiorunował ją wzrokiem.
-Dość tego, nie mam zamiaru słychać kłótni małolaty z kimś kto powinien być dla niej wzorem do naśladowania. Ty-wskazał na mnie- dołącz do drużyny siatkarskiej Lexi. A ty Aleksandro Idź ochłoń. Przypilnuje twojej klasy. Odeszłam spokojnie, za sobą jeszcze usłyszałam parę zdań nauczycieli a następnie trzask drzwi. Reszta zastępstwa minęła spokojnie. Moja nauczycielka wf nie zjawiła się już na Sali, kiedy ja tam byłam.

 Po wychowaniu fizycznym przyszedł czas na lekcje biologii. Usiadłyśmy z Ramoną na swoich stałych miejscach przy biurku nauczycielki. Na większości siedziałyśmy z daleka, ale nie na tej i na lekcji geografii, które prowadziła pani Nowak. Lubiłam jej sposób prowadzenia lekcji. Starała się wszystko nam wytłumaczyć bardzo dokładnie a zarazem prosto. Kiedy kiedyś poprosiła dyrektora o szkielet ludzki i zwierzęcy żeby pokazywać nam gdzie, co jest, szkoła odmówiła, ponieważ miała za mało środków. Ona jednak tak się uparła ze zorganizowała na festynie szkoły tyle ciekawych atrakcji, że starczyło jej na wyposażenie Sali biologiczno geograficznej w całkiem dobrzy sprzęt. Natomiast zajęcia z aerobiku, co wymyśliła moja nauczycielka wf okazały się mało dochodowe.

Pani Nowak weszła radośnie do klasy. Odwróciła się do nas i zakomunikowała.
-Witam, mam dla was komunikat od pana dyrektora. Wszyscy uczniowie mają się zgłosić do sekretariatu po arkusze dotyczące wyjścia do kina w ten czwartek. Dzięki projektowi, w jakim uczestniczy szkoła wszyscy idziemy na nową odsłonę cudownego dzieła „Romeo i Julia”
            Pani Beka Nowak była romantyczką. Jej ulubioną książką była właśnie „Romeo i Julia”, gdyby chciała mogłaby nam ją opowiedzieć z najdrobniejszymi szczegółami. Popularne osoby z mojej klasy jak i te mniej zaczęły narzekać, ponieważ większość oglądała już starszą wersje tego filmu.
            Po dzwonku wszyscy zeszli do sekretariatu. Kolejka prowadziła przez pół korytarza, a uczniów jeszcze przybywało. Każdy zaczą się przepychać i w ten sposób zapanował totalny chaos. Nagle przede mną wyrosła Hannah z Dawidem oraz grupką wielbicieli. Stanęła sobie jakby nigdy nic i zamachnęła włosami tak, że walnęły mnie w twarz. Nie obchodziło mnie ile razy dziennie zmieniała ułożenie włosów, ale tego ze się wepchnęła nie mogłam jej darować.
-Wiesz Hannah, kolejka dla popularnych suk jest po drugiej stronie globu.-Raczej jestem spokojną osobą, ale do niektórych nie mam cierpliwości.
-Myślałam, że takie cioty jak ty stoją na końcu, a tu proszę, znalazła się przybłęda.
-Powinnaś skończyć na słowie myślałam, bo przecież nie używasz tej części ciała tylko tej innej. Ile bierzesz za jedne numerek?- Jak tylko wypowiedziałam ostatnie słowo zostałam przez kogoś pchnięta do tyłu. Kiedy uderzyłam o przeciwległą ścianę, kwiat stojący blisko się zachwiał i przewrócił na inna popularna, chodź mniej dziewczynę z pierwszej klasy.
- Ty szmato!- Odezwała się blond piękność.
- to nie była moja wina, tylko- Próbowałam wytłumaczyć jej, ale to i tak nic nie dało.
-Nic mnie to nie obchodzi! Czy wiesz, od kogo była ta sukienka? No jasne, że nie. Takie monstra jak ty noszą ciuchy z lumpeksu!- Cały korytarz śmiał się ze mnie. Wstałam, zaczęłam biec, byle jak najdalej od Hanny, od uczniów, szkoły oraz Or reszty świata. Biegłam na oślep, ponieważ widok zasłaniały mi łzy.
                Kiedy dotarłam na cmentarz byłam cała mokra od własnych łez. Oczy zaczerwieniły się i spuchły. Kupiłam fioletowy znicz, taki, co zawsze z białą lilia w środku. Ruszyłam tą samą droga, co zawsze wzdłuż nagrobków. Na środku cmentarza znalazłam w końcu ten wyjątkowy grub, do którego szłam.

1 komentarz: