wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 5

-Czy z Nalą będzie dobrze?
-Tak, będzie dobrze, ale musi się obudzić
Kto to mówi? Czyj to głos? I dlaczego pochodzi z oddali?
Gdzie ja jestem? Dlaczego nie mogę się poruszyć? Co się dzieje?
-Panie doktorze jak z nią, kiedy ona się obudzi?
Niestety nie wiemy, miała dużo szczęścia, że w ogóle przeżyła.
-Ale jak to?
-według raportu spędziła więcej niż pół godziny w wodzie, nieprzytomna. Nie wiadomo ile razy zaczerpnęła powietrza, i ile czasu była pod wodą.
O kim oni mówią? Dlaczego ktoś toną? Czy to możliwe, że mówią o Mnie?
Nagle wszystko ucichło i nic nie było słychać.
-Kto tu jest? Zapytałam cicho zachrypniętym głosem, brzmiącym jak nie mój.
Minęło trochę czasu i nikt nie odpowiedział. Nikogo tu nie było, a ja zostałam sama, całkiem sama. Nagle w mojej głowie pojawił się obraz. Woda. Wokół mnie była woda. Byłam w niej, topiłam się i nagle zobaczyłam naszyjnik. Krwistą różyczkę. Świeciła czerwienią, emanowała ciepłem.Wyglądała jakby krew z niej spływała. Krew. Wokół mnie było mnóstwo krwi, ale dlaczego. Czy to możliwe żebym to Ja krwawiła? Ale dlaczego?
Nie to nie może być prawdą, to jest nieprawdą!. To jest nieprawdą!. Nieprawdą. Nie! Nie! Nie!

-Obudzi się. Obudzi się! Natasza obudzi się!
Jakiś głos krzyczał, był coraz głośniejszy. Ktoś mnie dotykał. Ktoś mną potrząsał. Ktoś...
Nagle otworzyłam oczy i zobaczyłam kobietę. Wyglądała na wystraszoną. Coś do mnie mówiła.
Mówiła? Co ona mówiła? Dlaczego tu jest taki hałas? Ktoś krzyczy? Kto? Nikogo tu nie ma jestem tylko Ona i Ja?! To ja! To ja krzyczę! Co się stało? Nagle kobieta zasłoniła mi buzie ręką.
Błogi spokój, cisza.
-nic ci nie będzie jesteś bezpieczna – powiedziała kobieta w stroju pielęgniarki. Pielęgniarki?
-gdzie jestem – powiedziałam te słowa ledwo, a ona podała mi szklankę z wodą.
-Kiedy wypiłam wodę w końcu się odezwała.
-Jesteś się w szpitalu wojewódzkim. Przywieźli cię tu tydzień temu. Jestem Anita.
Miała około dwudziesty paru lat. Jest ładną szatynką o cerze koloru jasnej czekolady. Z pochodzenia jest chyba Amerykanką lub Afrykanką, ale też przypomina Polkę. Ma wąskie usta w kolorze jasnego brudnego różu. Brązowe oczy.
-Co?
-Ponoć topiłaś się, ledwo przeżyłaś.
-Nic nie pamiętam.
-To się często zdarza, ale nie martw się pamięć często wraca.
-Była tutaj mała dziewczynka, kazała Ci to przekazać jak tylko się obudzisz. Potem wrócę, muszę iść rozdać leki innym pacjentką.
Kiedy wyszła otworzyłam kopertę i zobaczyłam rysunek? Na rysunku byłam ja i Ewa. Byłyśmy na placu zabaw i się dobrze bawiłyśmy.

Wynurzyłam się z wody. Była coraz zimniejsza wiec tylko dolałam nowej. Co zamknęłam oczy przypominało mi się coś z czasu spędzonego w szpitalu lub jakieś urywki, które były wytworem mojej wyobraźni. Chce wiedzieć dokładnie, co się wtedy stało. Jakimś cudem widzę wszystko jakbym nie była sobą tylko widzem obserwującym całe zdarzenie. Słyszę stukanie do drzwi. Dorota otwiera je i z kimś rozmawia.  Powoli zanurzam szyję, potem brodę. Kiedy zanurzyłam się już cała słyszę dalekie stukanie do drzwi, lecz nie mam ochoty znowu być na powierzchni. Widziałam sznurek od deski oraz spieniona wodę. Nagle poczułam czyjeś silne ręce na ramionach. Pociągnęły mnie w górę tak ze usiadłam w wannie. Nade mną stał Dawid z przerażeniem w oczach. Przez ten gwałtowny „ratunek” woda wpadła mi do ust. Zanim wyplułam cała wodę, twarz Dawida przyjęła obojętny wyraz.
-Czyś ty zwariował! Jestem naga! Wyjdź!
-wyłaś z wody, koniec tego pływania- mówiąc to odwrócił się i zamkną oczy
- jakbyś nie wiedział drzwi są tamto te, co je rozwaliłeś!
- nawet się nie ruszę, wiec ubieraj się zanim postanowię sam to zrobić. Masz 5 min.
Pomimo moich krzyków i protestów on nie wyszedł. Dorota natomiast udawała, że tego nie słyszy.
Rzuciłam mu na twarz mały ręczniczek żeby mieć pewność ze nic nie widzi.

Kiedy w końcu wyszłam z łazienki, po wcześniejszym walnięciu Dawida w twarz poszłam do kuchni?
Przy stole siedziała Dorota oraz babcia. Podbiegłam do niej i wtuliłam się w nią, a ona delikatnie mnie objęła bojąc się ze coś mi się stanie. Po chwili usiadłam koło niej i chciałam zadać jej wiele pytań, lecz ona przerwała mój monolog. Po jej minie było widać ze nie jest tu w odwiedzinach, bo się stęskniła za nami.Na stoliku były księżycowe ciasteczka. Babcia je piekła tylko podczas Samhain lub kiedy chciała coś powiedzieć lub zrobić czegoś, co wolałaby uniknąć. Od czasu, kiedy ją ostatnio widziałam posiwiały jej niektóre pasma włosów. Także przybyło zmarszczek, a jej oczy pokazywały przemęczenie.  Patrzyła się na mnie jakby chciała się dowiedzieć, co w moim życiu się zmieniło, oceniała mnie po tym, co widziała zanim da mi powiedzieć to, co chce żeby wiedziała a nawet znacznie więcej. 
Wzięła ze stołu kuchennego zieloną herbatę i wypiła mały łyczek. Następnie wzięła oddech.
-Natasha powiedz mi, co się z Tobą dzieje?
- nic takiego lekko upuściłam się z Historii, a i jeszcze mam problemy z wiem
Spojrzała mi w oczy i dała tym spojrzeniem znać, że nie o to jej chodziło. Mam powiedzieć jej, co to były za tajemnicze wypadki.
-Babciu, nic u mnie ciekawego się nie dzieje. Zapytaj Hanny niech ona Ci opowie o swoich zawodach, albo Dawid..
-Dość, nie po to przejechałam taki kawał drogi żeby słuchać wymówek.  Chce dokładnie wiedzieć, co się stało, że zaczęłaś się topić, oraz akcja z tym zdechłym zwierzem
- To była wiewiórka
- nie obchodzi mnie ta wiewiórka, tylko to, co się z Tobą dzieje. Zacznijmy od tego, dlaczego po tym jak spadłaś z deski nie wypłynęłaś
- nie pamiętam – spojrzała na mnie z gniewem i zadawała pytania o wiewiórkę. Na żadne pytanie nie odpowiedziałam. Nie to, że nie chciałam, lecz nie potrafiłam. Wstałam z krzesła i ruszyłam na balkon. Dawid naprawiał drzwi łazienkowe, Hanna gadała przez telefon, a reszty nie było w domu. Usiadłam w rogu na balkonie tak żeby obserwować jednocześnie plac zabaw oraz parking samochodowy. Czarny elegancki samochód z przyciemnianymi szybami stał pod blokiem. Kierowca właśnie kończył palić papierosa. Babcia zawsze jeździła służbowym autem. Lecz nigdy jednego nie chciała wyjawić. Mianowicie gdzie pracuje.  Na placu zabaw dzieciaki bawiły się w „ziemia parzy”. Ich opiekunowie siedzieli na ławeczkach i rozmawiali. Na balkon wszedł Dawid i usiadł koło mnie. Z okna nie było nas widać, więc Dawid wyciągnął papierosa i zaciągnął się dymem. Zabrałam mu zapalniczkę i zaczęłam bawić się ogniem. Mieliśmy umowę. On oddaje mi zapalniczkę do zabawy, a w tym czasie był bezpieczny ze odwdzięczę się mu za liczne tortury i na przykład doniosę Dorocie ze pali. Usłyszeliśmy otwieranie się drzwi balkonowych. On wyrzucił papierosa ja schowałam zapalniczkę. Lecz to nic nie dało, babcia i tak zauważyła. Oparła się o barierkę. Wszyscy w ciszy patrzyliśmy się na plac zabaw. W końcu przemówiła babcia.
- To się musi zakończyć. Wiem, że poczujecie się pokrzywdzeni, ale to dla waszego dobra. A teraz marsz na obiad. – Obróciła się i zaczęła wychodzić, lecz w drzwiach się zatrzymała- Dawid dobrze by było gdyby reszta papierosów wyleciała także za barierkę, łącznie z zapalniczką, która ma Nati.
Na obiedzie panowała cisza. Wszyscy jedli i nikt nie chciał tego przerywać. Wszyscy wiedzieli ze zawsze najgorsze nowiny oraz postanowienia są mówione po obiedzie. Każdy jadł jak najwolniej. Lecz nie można było przeciągać tego w nieskończoność. Jak zwykle pierwsza przemówiła babcia z stoickim spokojem.
- Dużo się ostatnio działo, szczególnie to się tyczy Nataszy. Więc postanowiłam dać Ci i resztę skarbie odpoczynku. Dlatego wysyłam Cię do szkoły z internatem na Azara.
- ale jak to mnie?! Przecież to nie ja szlajam się po klubach!
- Spokój! Daj mi dokończyć.-Zamilkłam- To nie jest szkoła, do której masz iść za kare. To elitarna szkoła, do której wysyłam Cie żebyś ja ukończyła, ponieważ wiem, że poradzisz sobie. Ale jeżeli cię to pocieszy to rozmawiałam z dyrektorem tej uczelni i powiedział, że da twojej przyjaciółce oraz jej kuzynce stypendium, więc jak się zgodzą to będziecie tam razem w żeńskim akademiku.
-, Ale ja nie chce opuszczać tego miejsca. Azara to przecież inna galaktyka i planeta, a portale jeszcze nie działają dobrze.
- to już nie ma znaczenia, postanowiłam. Dostaniecie przepustki, dzięki którym portale będą przyjemnością. Za to, co się tyczy wybryków Dawida i Hanny. Obydwoje zastajecie ukarani. Zakaz spotkań z przyjaciółmi, zajęć dodatkowych oraz kieszonkowego i sprzętów elektronicznych.

Obije nawet nie pisnęli słowem. Wiedzieli dobrze ze kasę będą musieli zebrać na własne sposoby, za to reszta kar, cóż jest i za max tydzień nie ma. Za to ja mam kare na długie miesiące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz